Po dwóch dniach w Imlil postanowiliśmy przejechać do sąsiedniej doliny, Vallee de l’Ourika. Podróż zajęła nam ok. 2 godzin. Musieliśmy kilka razy przesiadać się i oczywiście nie ominęło nas targowanie cen. Po przejażdżce minibusem, 6-cio osobową dzieloną taksówką (tzw. grand taxi czyli szerokie mercedesy, które z tyłu mieszczą 4 osoby, a z przodu 3 osoby. To tutaj norma) i znowu busem dotarliśmy na miejsce, czyli do położonej na końcu doliny mieściny Setti Fatma. Od razu poczuliśmy, że to miejsce jest bardziej turystyczne niż spokojne Imlil.
Spotkanie dredziarzy w Atlasie Wysokim
Odwiedziliśmy lokalną atrakcję, wodospady. Rzeczywiście wyglądają ładnie ale ilość turystów wspinających się niezdarnie po nich w klapkach załamała nas.
Poszliśmy w druga stronę , czyli w dół rzeki. No i jak to bywa, był to strzał w dziesiątkę bo los przyniósł nam spotkanie z lokalnym dredziarzem śmigającym na rowerze górskim. Nourddine – tak ma na imię nasz nowy znajomy. Zaczepił nas, mówiąc że fajnie widzieć w tych okolicach kogoś z dredami. Nourddine prowadzi własną agencję turystyczną ze sportami górskimi (rower górski, wspinaczka, kajaki). Zajrzyjcie na jego stronę – atlas-freeride.com . Jeśli będziecie wybierać się w te okolice odezwijcie się do niego, jest bardzo serdeczny, mieszka tu od urodzenia, i na pewno zorganizuje Wam super wyprawę. Napiszcie, że macie kontakt od nas, dredziarzy z Polski 🙂
Mistyczne opowieści o czarnej magii
Wieczorem przyszliśmy do Nourddine`a i spędziliśmy z nim i jego znajomym wieczór. Dużo nam opowiadał o sytuacji lokalnej turystyki, o Maroku, o Berberach, a co najciekawsze o muzyce Gnawa. Nourddine gra na basie gnawa. Gnawa to mistyczna muzyka afrykańskich niewolników. Teksty piosenek są poetycko filozoficzne.
Ludzie grając i słuchając gnawa wpadają w trans. Nourddine opowiedział nam o nocy gnawa podczas której odprawiana jest czarna magia. Są lokalne czarownice, jest składanie ofiar z kurczaków, jest trans, jest krew, jest strach. A po takiej nocy przychodzi oczyszczenie. Więcej do poczytania o gnawa.
Uśmiechaj się i rozmawiaj z lokalnymi mieszkańcami jeśli chcesz poznać kraj, który zwiedzasz
Takie spotkania są dla nas najcenniejsze – spotkania i rozmowy z lokalnymi mieszkańcami kraju po którym podróżujemy. Od kogo, jak nie od nich możemy poznać kraj, dowiedzieć jak w nim tak naprawdę jest. Możecie podróżować miesiącami, ale jeśli nie otworzycie się na spotkania z lokalnymi mieszkańcami nie dowiedzie się nic o kraju. Turystyka komercyjna często okłamuje i wykorzystuje zagranicznego turystę. Przedstawia miejsca w innym świetle, podwyższa ceny, nieszczerze się uśmiecha. A prawda często wygląda zupełnie inaczej. W dobie smarfonów, ludzie mniej ze sobą rozmawiają. Nie muszą już pytać lokalsów o drogę do hotelu, bo nawigacja w telefonie pokaże im kierunek. Czasami siedzimy w jakimś miejscu i widzimy turystów łapczywie pogrążonych w swoich telefonach. Nie patrzą wokół, nie rozmawiają. Potrafią patrzeć już tylko w smartfon. To po co w ogóle wyjeżdżać z domu? Przecież można obejrzeć Maroko w National Geographic.
Żegnamy się z Nourddinem i jego kolegą i ruszamy na spacer do naszego hostelu. Było około północy, księżyc prawie w pełni oświetla nam drogę. Jesteśmy gdzieś w górach Atlasu Wysokiego i wracamy sobie od nowego marokańskiego kolegi z uśmiechami na ustach. Podróże są fajne. I wiecie jakie jest moje spostrzeżenie ? Takie, że w podróży czas mija wolniej. Mamy więcej nowych wrażeń niż gdy jesteśmy w domu robiąc powtarzalne czynności.
Wniosek : podróż wydłuża życie. Chcesz żyć dłużej, ruszaj w podróż.
Udostępnij post